Nie było mnie tu kilka dni, ponieważ musiałam skupić się na sesji, a od razu po ostatnim egzaminie wyjechałam na krótki walentynkowy wypad do Warszawy. Najłatwiej wrócić z pokazaniem Wam moich zakupów, bo oczywiście nie obyło się bez wizyty w salonach kosmetycznych. Nie jest tego wiele, ponieważ w obie strony leciałam samolotem, więc zakup większości pielęgnacyjnych kosmetyków nie wchodził w grę.
Wolałam jak najwięcej czasu poświęcić na zwiedzanie, więc zakupy były ograniczone czasowo. Wiedziałam, że muszę wybrać się do Arkadii (na szczęście nie miałam daleko, widać ją było z okien wynajętego przez nas mieszkania:) oraz do Złotych Tarasów.
Celem wizyty w Arkadii było przede wszystkim Kiko. Byłam pozytywnie zaskoczona, elegancki salon, pomocne ekspedientki oraz nie wysokie ceny. Wydaje mi się, że to taki włoski
Inglot. Zresztą nawet sklep wygląda podobnie.
Zdecydowałam się na dwa cienie
do powiek: jeden z serii water eyeshadow oraz jeden do paletki. Kupiłam
też pojedynczą paletkę by od razu móc go przełożyć.
Poza cieniami do
koszyka wpadł lakier do paznokci, kredka do oczu oraz błyszczyk do ust.
Jak widać wszystkie produkty są dodatkowo zapakowane w kartonik, lubię takie rozwiązania.
Wszystkie kosmetyki, które kupiłam były objęte promocją. Błyszczyk oraz pojedynczy cień kosztowały po 11,90, kasetka dodatkowo 9 zł. Water eye shadow 18,90 zamiast 45, lakier do paznokci oraz kredka - 9,90 zamiast 15.
Poniżej widzicie swatche nałożone na rękę, bez bazy. Cienie są typowo dzienne, delikatnie rozświetlające i ożywiające spojrzenie. Złotą kredkę kupiłam z myślą o dolnej powiecie a błyszczyk wydawał mi się ciekawym odcieniem. To taka malina przełamana różem.
Wizyta w Macu obyła się bez zakupów. Wszystko, o co pytałam w Arkadii było wyprzedane. Dostałam jedynie próbkę podkładu Pro longwear w najjaśniejszym odcieniu, więc w sumie się cieszę, bo nie będę kupować w ciemno. Pojechałam potem do MACa w Złotych Tarasach, ale trafiłam na mało pomocne panie i w końcu na nic się nie zdecydowałam.
W Złotych Tarasach weszłam jeszcze do Bath&Body Works. Bardziej z ciekawości niż z zamiarem zakupów, bo tak jak mówiłam leciałam samolotem. W końcu kupiłam 4 żele antybakteryjne do rąk. Była akurat promocja 4 za 25 zł (normalnie koszt jednego to 8,99). O zapachach na razie nic nie mogę powiedzieć, bo brałam je w ciemno.
Tak jak widzicie kosmetyków nie jest dużo, bo akurat nie miałam konkretnych potrzeb. Mam jednak nadzieję, że będę z nich zadowolona.
Znacie kosmetyki Kiko? Możecie mi coś polecić? Podobnie Bath&Body Works? Jaki jest Wasz ulubiony zapach? Prawdopodobnie w najbliższy weekend również będę w Warszawie, więc może na coś jeszcze się zdecyduję.
Pozdrawiam,
Milka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz