środa, 14 stycznia 2015

Ostatnie denko 2014 roku, edycja #8 / 2014, grudzień :)


Zapraszam Was na ostatnią porcję kosmetyków, zużytych przeze mnie w 2014 roku. Poszło mi nieco gorzej niż w listopadzie, ale myślę, że i tak mogę być z siebie dumna:)



Największe butle, czyli 1 i 2 to nie zużycia, a efekt przedświątecznych porządków w łazience.

1. Samoopalający balsam Dove, z tego co pamiętam sprawdzał się dobrze w wakacje, ale trzeba było uważać, bo źle roztwarty, powodował powstawanie pomarańczowych plam (także na nieumytych po aplikacji dłoniach:). W tym roku latem nie użyłam go ani razu, a czekał od poprzednich wakacji, więc to najwyższy czas, by się go pozbyć.

2. Isana, to również balsam, który wyrzucam, a zużyłam jedynie do połowy. Używałam do masażu, zanim poznałam olejki. A jak zaopatrzyłam się w olejki, to poszedł w odstawkę. Gdyby był na wierzchu, pewnie bym o nim pamiętała, ale zaległ na dnie szafki. Z plusów: jest śmiesznie tani (chyba poniżej 5 zł), łatwo dostępny i nie zawiera w składzie parafiny. Natomiast zapach mi raczej nie podpasował.

3. Olejek do kąpieli Farmony o zapachu wiśniowym był moim grudniowym ulubieńcem. Tworzył przyjemną pianę, delikatnie barwił wodę, nie brudząc przy tym wanny, a w łazience unosił się przyjemny zapach, jednego z ulubionych przeze mnie owoców. W dodatku ta butelka. Na pewno kupię go ponownie.

4. Żel pod prysznic Dove o zapachu kokosa z jaśminem. Należy mi się kara. Jak wpadłam w kosmetyczny szał, sięgałam po coraz to nowsze produkty, egzotyczne zapachy, przepłacając niejednokrotnie, a zapomniałam o starych, dobrych kumplach. Jednym zdaniem - dawno nie miałam tak idealnego żelu pod prysznic. Cudowna, kremowa konsystencja, delikatny, ciepły, taki otulacjący zapach. Duża pojemność w połączeniu z super wydajnością sprawiła, że służył mi prawie 2 miesiące. Teraz będę musiała częściej zaopatrywać się w żele tej marki.

5. Wellness&Beauty- sezamowy olejek do kąpieli. Grudzień obfitował w dobre produkty do kąpieli. Obok olejku Farmony, który de facto był płynem do kąpieli, tu mamy do czynienia z prawdziwym olejkiem. Mimo, że za jakieś 8 złotych dostajemy jedynie 150 ml produktu, wystarcza jedna nakrętka na wannę, aby skóra odczuła jego obecność. Właściwie po kąpieli nie musimy już używać balsamu, skóra nie jest tłusta, a ładnie nawilżona. Wzrok cieszy ładna buteleczka (po raz kolejny oklaski dla firmy, za zmianę szaty graficznej i poszerzenie asortymentu), a nos czuje ładny waniliowy zapach. Cieszy mnie też niezły, krótki skład.
 

6. Suchy szampon Batiste. Mój wybawiciel w sytuacjach, kiedy rano mam zbyt mało czasu na umycie włosów, a także, kiedy po całym dniu jeszcze gdzieś lecę i chcę in dodać objętości. W dodatku ten jest w mojej ulubionej wersji zapachowej.

7. Nivea, pianka oczyszczająca do mycia twarzy. Każdego dnia miałam o niej inną opinię, raz się lubiłyśmy, a raz nie mogłam się doczekać, aż się skończy. Po zużyciu całego opakowania stwierdzam, że mimo, iż musiałam przekonać się do tej formy mycia twarzy, to całkiem ja polubiłam. Pianka jest idealna do szybkiego odświeżenia, szczególnie rano po wstaniu. Do tej juz raczej nie wrócę. ale chętnie wypróbuję pianki innych firm.

8. Avon Foot works, maska do stóp. Pamiętam, że ktoś kiedyś wspominał o dobrej masce rozgrzewającej do stóp z Avon. Jak zobaczyłam w katalogu imbirową wmówiłam sobie, że to ta i zakupiłam. Działania rozgrzewającego nie miała, ale za to niesamowite właściwości nawilżające i wygładzające już tak. Trzeba było uważać, bo brudziła wszystko dookoła i trzeba było myć po niej wannę, ale byłam z niej bardzo zadowolona.

9. O zmywaczu do paznokci Donnegal mogliście juz czytać na tym blogu. Polubiłam go, bo nie wysuszał mi płytki, jak jego poprzednik z Bourjous. Teraz używam jego brata w żelu o zapachu mango i równiez jestem zadowolona.

10. O tym serum równiez przeczytacie więcej w recenzji. Było to moje pierwsze serum do twarzy i sądze, że rozpoczęliśmy dłuższą znajomość.



11. Mydło Dove, jak każde inne. Nic szczególnego, ale swoje funkcje spełnia.

12. Ziaja pro, maska uspokajająca - używam jej w duecie, najpierw dość silnej maseczki glinkowej, a na uspokojenie właśnie tej z Ziai. Jest idealna, jedna saszetka starcza mi na 3 użycia, na szczeście mam ich jeszcze sporo:)

13. Pomadka ochronna w sztyfcie od Nuxe nie jest tak dobra, jak wersja w słoiczku, ale i tak stoi w czołówce moich ulubionych ochronnych pomadek. Jak znów trafię na -40% w Super-Pharm wrzucę do koszyka.

14. Tusz do rzęs atomic volume Sephora. Fajny tusz na co dzień, spektakularnego efektu nie było, ale mnie zadowalał. Szczoteczka jest z rodziny tych o krótkich, silikonowych włoskach, a mi takie odpowiadają. Ilośc tuszy zużytych przeze mnie w ostatnim czasie, to nie wynik tego, że szybko zasychają, a tego, że niestety miałam otwartych kilka na raz.

15. Catrice, re-touch light-reflecting, korektor pod oczy. Polubiłam na tyle, że kupiłam kolejne opakowanie. MAC to to nie jest, ale jesli chodzi o używanie na co dzień, jest wystarczający. Ładnie rozświetla, nie wysusza skóry pod oczamil.

16. Ziaja, kokosowy balsam do ust. Wiem, że wiele osób uwielbia zapach tej serii, natomiast ja nie mogę go znieść. Jest chemiczny, słodki, ale w sposób którego nie lubię. Na ustach zachowuje się ciekawie, bo z białej konsystencji kremu, zmienia się w przezroczystą powłokę.

17. Brązowy (Espresso me) lakier do paznokci H&M. Jestem w szoku, jak długo był zdatny do użytku. Kupiłam go ładnych parę lat temu, a przez cały ten czas nie zmienił swoich właściwości. Kolor mi się bardzo podobał, to taki ciemny brąz, który w ciemnym świetle wyglądał na czarny. Często lądował na moich stopach.

Na koniec dwie próbki podkładów. Ostatnio trafiam na same dobre i zaczynam się zastanawiać, czy to tylko magia próbki, czy trafiam na dobre podkłady. Zastanawiam się, czy  jak kupię pełnowymiarowe opakowanie również będę zadowolona. Jeden to Paese lash satin (miałam juz kilka próbek podkładów tej marki i wszystkie wydają sie super, więc w końcu na jakiś się skuszę). Tu efekt mi się bardzo podoba, ale podkład sprzedają tylko w olbrzymiej wersji 50ml. Drugi to Lancome miracle air de teint-wypowiadać się mogę również w samych superlatywach. Niezwykle naturalnie wygląda na skórze. No ale w porównaniu do poprzednika, cena jest zaporowa.

Uff, przebrnęliśmy przez ostatnie denko roku 2014. Macie ochote jeszcze na ulubieńców roku? Znacie produkty, które udało mi się zużyć w grudniu? Dajcie znać!

Pozdrawiam,
Milka;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz