poniedziałek, 31 marca 2014

Pod lupą: Kremy pod oczy (cz. 2)

Witam Was bardzo serdecznie!




Dziś zapraszam na drugą część sagi o tym, co kryje się w kupionych przeze mnie kremach pod oczy.
Czas na krem, który ma zmniejszać obrzęki i rozjaśniać cienie pod oczami. Kupiłam go w sklepie Ziaja dla Ciebie za około 8zł. Dodatkowo dostałam próbkę kremu do twarzy z tej serii, która także załapała się na zdjęcie:)
Przed Wami: Ziaja, seria Sopot rozświetlenie:


Dziś mija dokładnie tydzień, jak zaczęłam go stosować, rano i wieczorem. Ma lekką, dość wodnistą konsystencję, bardziej płynną niż Lirene. Cudów nie zdziałał, ale widzę zdecydowaną poprawę. Naturalnie mam duże, dość ciemne cienie pod oczami, obojętnie która jest godzina i bez względu na to, czy się wyśpię, czy nie. Krem ich nie zniwelował, ale są widocznie rozjaśnione. Aż żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia przed i po! Dodatkowo dobrze nawilża skórę, nie wchłania się jakoś bardzo szybko, ale przy cienkiej warstwie nie ma z tym problemu, nie podrażnia moich oczu i co dla mnie najważniejsze-dobrze utrzymuje korektor, nic się nie roluje;)
Teraz przejdźmy do meritum, czyli do składu. Na pierwszy rzut oka widzę wielką wadę- zawiera parabeny. Mój krem jest ważny do czerwca 2016 roku, czyli około 2,5 roku od produkcji, niestety nie dopatrzyłam się na opakowaniu, jak długo można go stosować po otwarciu (a to, z tego co wiem, obowiązkowa informacja). Żeby jednak nie zaczynać tak negatywnie- pierwszy plus- brak substancji zapachowych, coś dla alergików i tych, o wrażliwych oczach.


  • Aqua- woda, zawsze na pierwszym miejscu w kremach, w tych nawilżających jej zawartość może wynosić nawet 80%. Jest rozpuszczalnikiem dla substancji aktywnych, doraźnie działa nawilżająco chroniąc przed wysuszeniem.
  • Caprylic/Capric Trigliceride, czyli trójgliceryd kaprylowo-karynowy jest emolientem, powoduje wzrost lepkości kosmetyku, czyli wpływa na jego konsystencję, utrudnia odparowywanie wody, czyli pośrednie działanie nawilżające. 
  • Hydrogenated Coco-Glycerides-uworodniona mieszanina glicerydów z oleju kokosowego-emolient, składnik konsystencjotwórczy, umożliwia powstawanie emulsji.
  • Elaeis Guineensis (Palm) Oil- olej palmowy, plus za składnik naturalny, ten tłuszcz roślinny nadaje emulsjom pożądaną konsystencję.
  • Octyldodecanol-alkohol, emolient, jego zadaniem jest stabilizowanie emulsji, czyli zapobiega rozwarstwieniu się składników.
  • Glycerin- o glicerynie już pisałam, nawilża i moim zdaniem na tej pozycji może działać tylko pozytywnie.
  • Hesperidin Methyl Chalcone- jest to flawonoid, uzyskiwany z cytrusów. Wzmacnia ściany naczyń krwionośnych oraz zmniejsza ich przepuszczalność, wykazuje działanie tonizujące. Hesperydyna posiada także właściwości przeciwzapalne i to ona ma nam pomóc zredukować obrzęki i opuchliznę, czyli jest składnikiem aktywnym tego kremu.
  • Steareth-20- alkohol stearylowy, lizczba obok niego mówi nam ile moli tlenku etylenu jest do niego przyłączonych(im więcej tym substancja jest lepiej rozpuszczalna w wodzie), emulgator
  • Dipeptide-2- delikatnie wygładza pierwsze zmarszczki.
  • Palmitoyl Tetrapeptide-7- także działa przeciwstarzeniowo, poprzez styumulację syntezy kolagenu i elastyny w fobroblastach.
  • Cetearyl Glucoside- jest to substancja bardzo łagodna dla skóry, zmniejsza działanie drażniące innych składników, emulgator, stabilizator.
  • Cetearyl Alcohol- emolient.
  • N-Hydroxysuccinimide- kolejna substancja, która ma nam pomóc w walce z cieniami pod oczami. Przyspiesza usuwanie substancji odpowiedzialnych za powstawanie sińców pod oczami.
  • Chrysin- składnik naturalny, z grupy flawonoidów, aktywuje enzym odpowiedzialny za eliminację pigmentacji bilirubiny oraz żelaza (atom centralny hemoglobiny), co pomaga zmniejszyć cienie pod oczami. O tym składniku dużo szukałam w internecie i powiem, że nie wiem co o nim sądzić. Jest używany w kosmetyce stosunkowo od niedawna (3,4 lata), jest on również stosowany jako suplement dla kulturystów, którzy chcą zwiększyć masę mięśniową poprzez wzrost testosteronu, podobno poprzez zahamowanie syntezy estrogenów. W zakresie potencjalnej toksyczności przeprowadzano badania na rybach, gdzie małe stężenie chrysinu stymulowało toksyczność komórkową hamując syntezę DNA w komórkach wątroby. W badaniach na szczurach oraz na ludziach nie wykazano objawów ubocznych. Za to spowodował rewolucję, jeśli chodzi o zmiany fotostarzeniowe i pigmentacyjne. Od siebie mogę powiedzieć, że wydaje mi się iż w takiej ilości, jaką użyjemy nic złego nam nie zrobi, ponadto ciągle trwają różne badania, ale zdecydowanie wolę używać bardziej sprawdzonych składników.
  • Palmitoyl Oligopeptide- Stymuluję syntezę kolagenu i kwasu hialuronowego w skórze. 
  • Panthenol- O pantenolu też już pisałam, lubimy się:). Jeśli nie jest głównym składnikiem to jest humektantem (zapobiega wysychaniu), ale ogólnie działa cuda, nawilża, działa przeciwzapalnie, przyspiesza regenerację naskórka. Same plusy.
  • Ceteareth-20 - emulgator, dodatkowo pełni rolę solubilizatora (kolejne mądre słowo ! :), a znaczy mniej więcej tyle, że umożliwia wprowadzenie do roztworu wodnego substancji, które trudno się w niej rozpuszczają (wyciągi roślinne, tłuszcze, kompozycje zapachowe).
  • Propylene Glycol- humektant, ogólnie substancja bardzo bezpieczna do stosowania na skórę, nawet w 50% stężeniu.
  • Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer- reguluje konsystencję kosmetyku, składnik warstwy okluzyjnej.
  • Isohexadecane- emolient.
  • Polysorbate 80- emolient, dobrze tolerowany przez skórę i błony śluzowe.
  • Tocopheryl Acetate- antyoksydant.
  • Sodium Polyacrylate-substancja stabilizująca emulsję, przedłuża trwałość.
  • Methylparaben- konserwant, co tu dużo pisać, kto nie słyszał o parabenach? :)
  • DMDM Hydantoin- konserwant, mówi się, że kosmetyków zawierających ten składnik nie powinny używać kobiety w czasie ciąży i laktacji.
  • Ethylparaben-parabenów ciąg dalszy.
Podsumować takie posty jest ciężko, bo de facto nie znam dokładnych ilości danego składnika w preparacie. Ten krem, pod wpływem składu wydaje mi się przeciętny, jak na kosmetyk drogeryjny. Producent nie chwali się naturalnym składem, a trochę naturalnych składników ma - to na plus. Zawiera substancje, które mają zmniejszać obrzęki, wiem, że wielu osobom nie pomaga, być może w zbyt małej ilości, jednak ja po kremach cudów bym się nie spodziewała, po nie to do gabinetów medycyny estetycznej :). No ale zawartość konserwantów mi się nie podoba. Wolę mieć krem, który muszę zużyć w krótszym czasie, ale nie wklepywać sobie w tak delikatną skórę niepotrzebnych substancji. Generalnie -nie chcę wydawać opinii, ja daję informacje, od Was zależy, jak je przyjmiecie. Tubkę zużyję do końca, bo podoba mi się efekt po tygodniu, chcę zobaczyć co dalej.

Jeśli interesuje Was, co kryje skład Waszych kosmetyków, a nie chce się Wam sięgać po fachową literaturę, mogę Wam polecić dwie, przydatne strony internetowe:
oraz

A jakie jest moje zdanie na temat składów?  Uważam, że we wszystkim trzeba zachować balans. Nie widzę potrzeby kupowania 100% naturalnych kosmetyków, które przy okazji są bardzo drogie i mają krótkie terminy ważności, ale dobrze jest wiedzieć czy substancja, która jest głównym składnikiem mojego produktu, jest szkodliwa. Jeśli tak, to z czystym sumieniem mogę ją zastąpić inną, bezpieczniejszą lub używać dalej ze świadomością, że jeśli coś złego narobi, to muszę mieć pretensje tylko do siebie. Warto też przyjrzeć się ofertom drogerii internetowych, które mają w swej ofercie półprodukty do samodzielnego wykonania kosmetyków (np. Biochemia Urody lub Mazidla.com) lub wykorzystać to, co mamy w kuchni lub w aptece. Myślę, że w przyszłości będą pojawiać się posty z serii : Zrób to sam:)


Tymczasem,
Do zobaczenia wkrótce!
Milka :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz