Nie zliczę, ile razy śmiałam się pod nosem widząc polskie tłumaczenia zagranicznych piosenek czy chociażby tytułów filmów. I to nie dlatego, że nasz język ojczysty jest ubogi, co to to nie! To raczej wina tłumaczących. Jednak w przypadku tego kosmetyku nazwa jest tak genialna i zabawna, że tylko i wyłącznie dla niej wrzuciłam ten produkt do koszyka. No, może też dlatego, że uwielbiam wszelkiej maści kąpielowe umilacze, a ten bez wątpienia do nich należy. Przed Wami PIANOTWORY do kąpieli!
W opakowaniu znajdujemy 9 pianotworów o trzech zapachach : limonkowym, pomarańczowym i truskawkowym. Zapach jest nieco chemiczny, ale generalnie pachnie delikatnie i tylko w momencie wyciągnięcia z opakowania. Wyglądem przypomina mi kapsułkę do prania.
Stosowanie jest banalnie proste, wystarczy wrzucić go pod strumień wody i poczekać aż pęknie. Osobiście frajdę sprawia mi wyciągnięcie go po kilku sekundach i pobawienie się nim, bo wówczas konsystencją przypomina meduzę, którą można przekładać z ręki do ręki. (Już rozumiecie tytuł posta? ;) Chwilę później kapsułka pęka, wypływa z niej płyn do kąpieli, ale co ciekawe sama otoczka również się rozpuszcza, jednak potrzebuje nieco więcej czasu.
Piany nie jest wybitnie dużo, więc można wrzucić od razu dwie.
Jak dla mnie zabawa przednia i cieszę się, że wrzuciłam je do koszyka. Słyszałam, że były dostępne w Biedronce, swoje zaś kupiłam je w Tesco za 10 zł. Jestem zadowolona, ale raczej nie kupię kolejnego opakowania, bo są dość nieekonomiczne. Za tę cenę można dostać duże opakowanie płynu do kąpieli, ale jeśli macie dzieci, albo sami chcecie sobie przypomnieć, jak to było, to polecam serdecznie!
Lubicie takie nowości kąpielowe? Miałyście już styczność z p(ian)otworami?
Pozdrawiam,
Milka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz