Czy jest tu ktoś, komu do uszu nie doszło, że mamy w Polsce kryzys małżeństwa?
Mówi się, że młodzi teraz wolą ze sobą mieszkać, próbować się, a potem się rozstają i wchodzą w kolejne związki. Że się nie zaręczają, że wesele za drogie. A Ci, co wchodzą w związki małżeńskie to wolą intercyzę spisać, bo przecież jest 50% szans, że prędzej czy później i tak czeka ich rozwód.
Wyczytałam, że rocznie zawiera się mniej małżeństw, niż udziela rozwodów!
Nie chcę się bawić w kaznodzieję, oceniać, w jakim związku lepiej żyć i czy nie uprawiać seksu przed ślubem, czy żadnego ślubu przed seksem. Chcę jedynie podzielić się moimi spostrzeżeniami, jako osoby mającej duże grono znajomych, jeszcze więcej "znajomych na Fejsie" i obserwującą poczynania otaczających mnie ludzi. Jeśli chcecie poczytać, zapraszam.