poniedziałek, 9 czerwca 2014

Zapomniany krem, Nivea Visage - make up starter



Korzystając z chwili przerwy w nauce, chciałabym Wam przedstawić moje zdanie o pewnym kremie od Nivea. Marka została stworzona ponad 100 lat temu, na rynku polskim także od niepamiętnych czasów. Nie wiem co mnie do niej ciągnie. Nie ma naturalnych składów, ma kilka lepszych i kilka gorszych produktów. Znam bardzo kiepskie i rewelacyjne. No i chyba sentyment z dziecięcych lat pozostał, także cieszę się kiedy wypuszcza nowości i chętnie je testuję.  W zeszłym roku zrobiło się głośno o kremie, a właściwie krem-żelu, który miał być przełomem w szybkim nawilżaniu cery dla osób, które zawsze rano mają za mało czasu :) Pomyślałam, że to coś dla mnie i kupiłam różową wersję do cery suchej i wrażliwej.

NIVEA VISAGE, Make up starter- fast absorbing cream.


Kupiłam, poużywałam, stwierdziłam, że nie dla mnie i odstawiłam na półkę. Kilka dni temu skończył mi się mój krem na dzień i odnalazłam Nivea w czeluściach łazienki. Jeśli jesteście ciekawi, czy zmieniło się moje zdanie na jego temat, to zapraszam do dalszej części recenzji.



O produkcie:

Dla kogo jest przeznaczony i jakie ma zadanie już napisałam. Jest jeszcze wersja do cery normalnej i mieszanej. Na szczęście nie zawiera parafiny, plus za oleje. Tylko dlaczego tak wysoko w składzie alkohol denat ( może wysuszać, więc co robi w składzie kremu do cery suchej? ) I po co dodatek parabenów? Szkoda. Dla zainteresowanych wklejam skład. Nie mam już oryginalnego kartonika, więc pobrałam z wizaz.pl :

Skład: Aqua, Cyclomethicone, Dicaprylyl Carbonate, Alcohol Denat., Butylene Glycol, Glycerin, Tapioca Starch, Calendula Officinalis Flower Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycine Soja Oil, Acrylamide/Ammonium Acrylate Copolymer, Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Dimethiconol, Polyisobutene, Polysorbate 20, Sorbitan Isostearate, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylparaben, BHT, Linalool, Citronellol, Limonene, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum. 


Opakowanie:

Standardowe dla kremów 50 ml zamknięte jest w całkiem przyjemnym dla oka szklanym słoiczku z różową plastikową zakrętką.


Kolor,  zapach, konsystencja:

Kolor typowo białawy. Zapach bardzo delikatny, nie jest jakiś szczególny -  ani mi się podoba, ani nie podoba.  Po prostu-  nic specjalnego. 
Producent dobrze nazwał go krem-żelem, na krem jest za mało gęsty, ale żelem to on nie jest. Dokładnie coś pomiędzy. 


Moje odczucia:

Krem spełnia obietnicę producenta o natychmiastowym wchłanianiu. Faktycznie, praktycznie od razu po jego nałożeniu możemy zająć się makijażem. Mój utrzymywał nieźle, nie zauważyłam, żeby się rolował (co niektóre dziewczyny pisały na wizażu).  

Ale co mi po tym, że szybko się wchłania, skoro nie nawilża? Jeśli myję buzię mocno ściągającym żelem (Vichy Normaderm), to faktycznie czuję, że coś nałożyłam. Przy normalnym myciu, nie widzę różnicy, czy nałożyłam krem, czy nie. Problem jest widoczny szczególnie na moich suchych policzkach, w strefie T pal licho, mam cerę mieszaną. Wolę rano dłużej poczekać na wchłonięcie kremu, ale czuć jego działanie, niż wklepywać coś, co nie działa. Już wolę pominąć ten krok. Szczególnie teraz latem, zupełnie bezużyteczny. Zrezygnowałam z używania go rano.

Od paru dni używam na noc, na serum Bioliq i jest w porządku. Samo serum porządnie nawilża, także krem może być gorszy. Dodatkowo trochę oszukuję, by go zużyć i stosuję do rąk, efekt również krótkotrwały. 

Wydajność:

Mniejsza niż zwykłego kremu z racji swojej rzadszej konsystencji, ale sądzę że używając na całą twarz, ewentualnie twarz i dekolt, powinien starczyć na miesiąc, może półtora.

Cena i dostępność:

Kosztuje około 20 zł i jest dostępny wszędzie, ja pewnie kupiłam w Rossmanie, choć już nie pamiętam. Czy to dużo? Jak na krem do twarzy niby nie,  jednak znam tańsze, które dużo lepiej nawilżają.

Podsumowanie:

Może na cerze tłustej by się sprawdził? Ogólnie bez rewelacji, ani działanie, ani zapach. Nic mnie nie powala. Najładniejszy chyba z tego wszystkiego jest słoiczek. Niestety nie kupię ponownie, czekam aż się skończy, na szczęście została już końcówka.  Jednak jeden bubel nie zrazi mnie do tej popularnej marki.


Edit: 
Po napisaniu recenzji odwiedziłam jeszcze kilka stron i moja różowa wersja jest chyba nazwana po prostu kremem, a niebieska, kremo-żelem ( źródło, fast absorbing fluid ), więc nie wiem czemu tak mi się utrwaliło. Jednak konsystencję mojej wersji również idealnie opisuje to określenie, więc nie będę zmieniać recenzji.

A wy miałyście do czynienia z tym kremem? Co o nim sądzicie?


Pozdrawiam, 

Milka:)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz